piątek, 30 listopada 2012

Czy te zmysły mogą kłamać ?


Wiemy doskonale, że to od naszych zmysłów zależy jak postrzegamy potrawę, bo czy kiedykolwiek mieliśmy ochotę wziąć do ust coś, co pachnie nieładnie lub wygląda nieciekawie?
Ocena sensoryczna pozwala nam określić przydatność jedzenia do spożycia i jest to mechanizm bardzo korzystny. Dobrym przykładem jego działania jest gorzki smak, którego przecież większość z nas nie lubi. Gorzkość potrawy może być związana z zawartą w niej trucizną, przed czym ostrzega nas nasze ciało. Podobnie w przypadku zapachu nasz nos podpowiada nam "nie jedz tego!", gdy coś pachnie nieświeżo.
Jasnym wydaje też się być fakt, że najważniejsze w odbiorze jedzenia są smak i węch, a po części także i wzrok. Tutaj pojawia się nasze pytanie: "czy każdy z nas ma tak samo dobrze wyczulone zmysły ?"

Okazuje się, że nie. Zapis w naszych genach powoduje, że jedni z nas mają większą ilości kubków smakowych inni zaś mniejszą. Ten fakt jest oczywiście nie bez znaczenia i przekłada się na nasz odbiór bodźców. Jak zatem ocenić kto ma dar superczułego węchu, a kto smaku ? Odpowiedzią jest próba na daltonizm smakowy i zapachowy. Brzmi tajemniczo, lecz nie jest to nic skomplikowanego. Badanej osobie podawany jest roztwór kontrolny np. dla smaku słodkiego jest to cukier(sacharoza), w ilości 5,76g  (w przybliżeniu łyżeczka) w litrowym roztworze. Następnie, jak łatwo się domyślić jej zadaniem jest określić, który z podstawowych smaków odczuwa. Manipulując stężeniami możemy określić w ten sposób wrażliwość smakową danej osoby, czyli tzw. próg wrażliwości. W analogiczny sposób możemy testować odbiór zapachów. Podając odpowiednio niskie ich ilości na wacie lub bibule. Szczególnie istotne może okazać się to w niektórych zawodach, takich jak kucharz czy tester perfum.
Warto zaznaczyć, że generalnie kobiety wykazują się o wiele lepszym węchem, niż mężczyźni. Istnieje hipoteza, że ze względu na to,że częściej gotują w domach ich zmysł jest lepiej wytrenowany.
Jako ludzie przegrywamy niestety węchową rywalizację z niektórymi zwierzętami.O wiele lepszymi wąchaczami od nas są psy i świnie :). Te drugie wykorzystuje się np. do poszukiwania trufli, a pewnie każdy słyszał o psach-tropicielach.




Wróćmy jeszcze na chwilę do smakoszy. Wśród rasy białej rozkład zdolności smakowych jest dokładnie taki, jakiego moglibyśmy się spodziewać.Około 25% osób wykazuje ponadprzeciętne zdolności, podobny odsetek(25%) jest poniżej przeciętnej, a reszta osób mieści się w zakresie średnim.
Ciekawiej zaczyna jednak być, jeśli pod uwagę weźmiemy inne rasy. Superwrażliwych jest proporcjonalnie o wiele więcej wśród Afrykanów i Azjatów. Europejczycy i Australijczycy są (generalnie) średniakami, najgorzej jest natomiast z mieszkańcami Ameryki (Argentyna,Meksyk). Stąd wyraźnie można zaobserwować, że pochodzenie etniczne ma wpływ na zmysł smaku.

Najważniejszym czynnikiem determinującym jakość naszych zmysłów są geny. Wśród pozostałych możemy wymienić wiek, płeć oraz nałogi. Szczyt ludzkich możliwości przypada na 20-25 rok życia i pozostaje na tym poziomie aż do wieku średniego. Następnie zaczyna spadać wraz z wiekiem.
O płci było już nieco powyżej, należy jeszcze dodać, że mężczyzn uznaje się pomimo słabszego węchu za lepszych kucharzy, gdyż są bardziej stali w smaku, podczas gdy kobietom w zależności od dni cyklu miesiączkowego zdarza się, że zmysł ten płata figle.
Konsekwencje nałogów można zaobserwować nawet tutaj, osoby nadużywające alkoholu i palące charakteryzują się stosunkowo niższą wrażliwością. W przypadku palaczy można też zaobserwować wyraźnie słabszą reakcję na smak gorzki, wydaje się, że częste obcowanie z takowym powoduje u nich "uodpornienie się"

Na koniec na pocieszenie - pamiętajmy, że nawet jeśli nie mamy daru, to zmysły można trenować i przynosi to znaczne postępy. Nie należy się więc poddawać :)

Piśmiennictwo:
Gawęcki J. i Baryłko-Pikielna N., Zmysły a jakość żywności i żywienia, Poznań 2007, Wydawnictwo Akademii Rolniczej im. Augusta Cieszkowskiego, ISBN: 9788371604485


niedziela, 25 listopada 2012

Czym jest WHR?

WHR czyli z ang. waist-hip ratio, to stosunek obwodu talii do obwodu bioder . Z pierwszym stopniem otyłości brzusznej mamy do czynienia, gdy obwód pasa wynosi co najmniej 94 cm u mężczyzny i 80 cm u kobiety, a z drugim, gdy ta wartość jest odpowiednio powyżej 102 cm i 88 cm. Gdy już zmierzymy nasze wymiary, to należy je następnie podstawić do wzoru:




Mamy już nasz współczynnik WHR. Proste prawda? Teraz spróbujmy wyjaśnić, co oznacza tajemnicza, nic nam nie mówiąca wartość, którą otrzymaliśmy. Jeszcze zanim przejdziemy do interpretowania wartości należy powiedzieć, że wyróżniamy dwa typy otyłości:
  • otyłość androidalną (typu jabłko), jest to otyłość brzuszna, częściej spotykana u mężczyzn i jest to typ niebezpieczniejszy dla zdrowia, ten rodzaj otyłości mamy, gdy nasza obliczona wartość WHR wynosi powyżej 0,8 dla kobiety, a dla mężczyzny powyżej 1.

  • otyłość gynoidalną (typu gruszka), czyli pośladkowo-udowa, częściej spotykana dla kobiet, o ile można tak powiedzieć, ten rodzaj jest zdrowszy, ale w tym wypadku zdrowszy nie znaczy zdrowy! Mamy z nim do czynienia w sytuacji odwrotnej, gdy nasze WHR jest niższe od 0,8, w przypadku gdy jesteśmy kobietą i poniżej 1 jeśli chodzi o mężczyzn.
Sporo mówi się też o tym, że przez mężczyzn najbardziej pożądane są kobiety o wartości tego współczynnika około 0,7. To właśnie takie panie wydają się być najlepszymi kandydatkami na mamę. Zamieszane są w to oczywiście żeńskie hormony, których poziom odgrywa tutaj rolę kluczową. Nie da się natomiast ukryć, że przedstawicielki płci pięknej o takim typie budowy są o wiele mniej narażone na większość chorób powiązanych z otyłością i nadwaga, co też może być nie bez znaczenia w naszej strategii rozrodczej.

sobota, 24 listopada 2012

Nie trać witamin!



W poprzednim wpisie dowiedzieliśmy się, że istnieje wiele czynników, przez które tracimy cenne witaminy z naszego pożywienia i jest to nieuniknione. Jednak nie należy się poddawać, ponieważ możemy mocno ograniczyć ten proces stosując się do kilku prostych zaleceń. 
Co zatem robić by nasze pożywienie było pełne witamin i zdrowie ?
  
Po pierwsze pamiętajmy, że czas działa na naszą niekorzyść. Przykładowo przechowywanie ziemniaków w warunkach pokojowych przez 4-5 miesięcy może powodować utratę nawet 75% witaminy C w nich zawartej. Oczywiście czasu zatrzymać nie można, można natomiast trochę go oszukać wkładając nasze warzywa i owoce do zamrażarki. Wtedy ubytek witamin będzie o wiele wolniejszy i znacznie się zmniejszy.
Miejmy na uwadze również, że wszelkie gotowe sałatki i przetwory owocowo-warzywne zanim dotrą do sklepu pokonują długą drogę, a my nie możemy w żaden sposób kontrolować sposobu i czasu ich magazynowania i przewozu. Czy w takim razie nie lepiej polegać na sobie i kupić świeże ?

Kolejna kwestia to sposób przygotowania, warzywa i owoce najlepsze są świeże i nie obierane ze skórki, gdyż w ten sposób raz, że pozbywamy się witamin, których najwięcej jest w skórce i pod nią, a dwa że zabieramy im ochronę przed niszczącym działaniem tlenu. Co jednak jeśli decydujemy się już na obieranie ? Powinniśmy starać się obierać jak najcieniej, w przypadku ziemniaka udowodniono, że najwięcej drogocennych związków znajduje się w odległości 4-5 mm od jego powierzchni. Najprościej mówiąc im mniej odpadków z obierania tym lepiej. 
Jeśli obierzemy i pokroimy owoce, warzywa to warto skropić je sokiem z cytryny, zabezpieczymy je dzięki temu przed utratą witamin, a oprócz tego nie będą nam czernieć.

Nie bez znaczenia jest również fakt, że rośliny zielone magazynują najwięcej interesujących nas związków w liściach zewnętrznych, które maja najlepszy dostęp do słońca. Stężenie niektórych może być nawet 30 razy wyższe. Jak możemy wykorzystać tę informację ? Będąc na zakupach i kupując sałatę zwróćmy uwagę na stan liści zewnętrznych i wybierajmy takie, które pozwolą nam zachować ich jak najwięcej, gdyż są one dla nas najcenniejsze.

Aby nie pozwolić na "ucieczkę" witamin dobrze rozpuszczalnych w wodzie najlepiej jedynie płukać produkty roślinne i mięso w celu oczyszczenia. Nie powinno się ich pozostawiać na dłuższy czas w wodzie, ale nawet jeśli już pozwolimy im uciec nadal jeszcze nie wszystko stracone. Na bazie naszej "wody witaminowej" możemy przecież przygotować zupę lub inną potrawę. Podobnie w wypadku mięsa, które rozmrażaliśmy i soków które z niego podczas tego procesu wyciekły. Oczywiście nadal bezdyskusyjnie na pierwszym miejscu powinniśmy się starać bazować na mięsie świeżym, a nie mrożonym.Czasem jednak z różnych względów musimy postąpić inaczej.
Nasiona roślin strączkowych, które słusznie moczymy w wodzie przed gotowaniem(moczenie jest korzystniejsze niż dłuższa obróbka termiczna) należy gotować je w tej samej wodzie, w której się je wcześniej zanurzyło i nie zmieniać jej. 

Przetwory mlecznie nie powinny być przechowywane w opakowaniach z dostępem światła. Nie powinniśmy więc raczej przelewać do przezroczystych dzbanków i miseczek, gdyż witaminy w nich zawarte są bardzo wrażliwe na działanie światła. Produkty te zawierają także sporo witamin rozpuszczalnych w tłuszczach, przez co przykładowo w odtłuszczonych serkach wiejskich zawartość witamin rozpuszczalnych w tłuszczach jest o wiele mniejsza. 

O czym warto jeszcze wiedzieć wbrew powszechnemu przekonaniu nie powinno się łączyć w sałatkę świeżych ogórków i pomidorów. Te pierwsze zawierają bowiem enzym powodujący rozkład tak kluczowej dla nas witaminy C (podobnie z innymi bogatymi w tę witaminę składnikami jak papryka).

Na koniec jeszcze 2 porady. Stosujmy ryż paraboliczny, gdyż ze względu na jego wcześniejsze poddanie pewnym procesom jest on mniej wrażliwy na obróbkę termiczną (gotowanie etc.). Utrata witamin z niego jest niższa niż u jego klasycznego odpowiednika. Natomiast w miejsce mąki z mocnego przemiału kupujmy gruboziarnistą, podobnie jak i pieczywo lepsze jest z tej drugiej. Im mocniej zmielone ziarno tym mniejszej ilości witamin możemy się w nim spodziewać. 

Podsumowanie:

- stosuj warzywa, owoce świeże, a nie z puszki, nie kupuj gotowych sałatek
- jeśli nie ma takiej konieczności nie obieraj ich i nie zostawiaj na dłuższy czas obranych i pokrojonych
- jeśli masz zamiar zostawić owoce pokrojone na dłużej, zabezpiecz je sokiem z cytryny
- mięso świeże jest lepsze niż mrożone
- mrożenie pomaga ograniczyć i spowolnić utratę witamin
- ziemniaki i inne warzywa i owoce obieraj jak najcieniej
- kupując sałatę i warzywa liściaste zwróć uwagę na stan ich liści zewnętrznych
- pożywienie płukaj, nie pozostawiaj go zbyt długo w wodzie
- wykorzystuj wywary, w nich zostaje mnóstwo witamin
- mięso świeże jest lepsze niż mrożone
- gotuj nasiona roślin strączkowych w tej samej wodzie w której były wcześniej moczone
- pamiętaj, że przetwory mleczne odtłuszczone zawierają mniej witamin rozpuszczalnych w tłuszczach
- nie przechowuj przetworów mlecznych w przezroczystych naczyniach
- nie łącz świeżych ogórków z pomidorem i papryką
- stosuj ryż paraboliczny
- używaj mąki gruboziarnistej
- pieczywo z mąki gruboziarnistej ma więcej witamin niż z mąki mocno mielonej


Piśmiennictwo : Gawęcki J., Witaminy: praca zbiorowa, Poznań 2002, Wydawnictwo Akademii Rolniczej im. Augusta Cieszkowskiego, ISBN: 83-7160-261-8

piątek, 23 listopada 2012

Witaminki, witaminki!

Czym są witaminy ?

Termin witamina został sformułowany przez Kazimierza Funka w 1911r. Już w samej nazwie da się zauważyć kluczową dla życia rolę tych związków organicznych (łac. vita - życie). Pomimo, że nie są one źródłem energii ani budulcem to pełnią kluczowe funkcje w naszych organizmach, zakres ich działania jest bardzo szeroki, a niedobory wiążą się z szeregiem chorób i niepożądanych efektów. Z definicji wynika także, że muszą one być dostarczone z zewnątrz, aby pokryć zapotrzebowanie naszego ciała.

Dlaczego spożywanie witamin jest tak ważne ?

Kluczową kwestią jest to, że nie mogą być one wytwarzane w naszym ciele i musimy dostarczyć ich odpowiednią ilość wraz z pożywieniem. Co prawda bakterie obecne w naszym przewodzie pokarmowym wytwarzają większość witamin z grupy B i witaminę K, jednak i w tym przypadku jest to za mało i nie wystarczy do pokrycia dziennego zapotrzebowania. Dlatego bez przyjmowania ich z zewnątrz nasz organizm nie będzie mógł prawidłowo funkcjonować.

 Co robić by dostarczać organizmowi codzienną dawkę witamin ?

Tutaj z pomocą przyjdzie nam osławiona piramida żywieniowa. Powinniśmy spożyć dziennie ok. 5 porcji produktów zbożowych, 3-5 porcji warzyw, 3-4 porcje mleka i przetworów mlecznych oraz 1-3 porcje produktów mięsnych.

  

Kiedy jesteśmy narażeni na utratę witamin ? 

Czynników powodujących utratę witamin z organizmu jest tak wiele, że pozwolę sobie niektóre wymienić zwyczajnie w szeregu :)  mogą to być: niektóre leki, podeszły wiek, ciąża, karmienie piersią, aktywność fizyczna i umysłowa, stres, zaburzenia jelitowe, okresy po zabiegu, oparzenia, zranienia, choroby nerek, HIV, cukrzyca, choroby wątroby, gorączka, nadużywanie alkoholu, palenie tytoniu, etc. W zasadzie każda drobna zmiana w naszym ciele powoduje zwiększenie zapotrzebowania na witaminy. Stąd widać jak ważne są one w naszym życiu.

Co powoduje utratę witamin podczas przygotowywania pożywienia? 

Bardzo ważna kwestią jest zdanie sobie sprawy z tego, że podczas każdej obróbki żywności tracimy witaminy z pożywienia. Szeroka gama czynników może mieć wpływ na taki obrót sytuacji, wśród nich warto wyróżnić:

- wysoką temperaturę (np. witamina B1, B6, kwas foliowy)
-światło (np. B2, B6, kwas foliowy)
-utraty związane z rozpuszczalnością w wodzie (np.B3)
-działanie tlenu(np. B12)
- środowisko tu. w zależności od witaminy kwaśne, zasadowe lub obojętne (np. wit. C)
- straty związane z przemiałem ziaren na mąkę, dlatego zdrowszy jest chleb z mąki gruboziarnistej 
- fermentacja 
- odtłuszczanie przetworów mlecznych pozbawia ich częściowo witamin rozpuszczalnych w tłuszczach  (A i D)

Jak zmniejszyć utratę witamin podczas przygotowywania posiłków dogłębnie opisuję tutaj:

O witaminach pojawi się na pewno jeszcze coś wkrótce, także zachęcam do odwiedzania.

Piśmiennictwo : Gawęcki J., Witaminy: praca zbiorowa, Poznań 2002, Wydawnictwo Akademii Rolniczej im. Augusta Cieszkowskiego, ISBN: 83-7160-261-8


poniedziałek, 19 listopada 2012

Czy kawa jest zdrowa?





                    Gdy za oknem szaro, a dzień staje się krótszy i senność dopada nas wcześniej często sięgamy po kawę – popularne źródło kofeiny. Pierwsze historyczne przesłanki o spożywaniu małej czarnej pochodzą z XI wieku z Afryki. Kofeinę dostarczamy organizmowi również w innych postaciach, takich jak:  herbata, coca-cola, napoje energetyczne,  napoje na bazie guarany, czekolada czy środki przeciwbólowe.  Powszechnie często przykleja się metkę czegoś szkodliwego, spróbujmy zobaczyć co na ten temat mówią fakty naukowo potwierdzone. 

Przyjrzyjmy się jeszcze najpierw spożyciu kawy na świecie: 




Jak powyżej widać Polacy nie należą największych miłośników małej czarnej, co znajduje odzwierciedlenie w polityce takich firm jak Starbucks. Pierwszą kawiarnię tej sieci otworzono w Polsce dopiero w 2009 r. (w tym samym roku, co w kraju o magicznej nazwie Aruba). Możemy zaobserwować w Europie wyraźna tendencję - najmniej pija się kawy na wschodzie, a najwięcej na północy. Kraje skandynawskie przewyższają nas spożyciem kilkukrotnie. Gdyby brać pod uwagę, że Szwecja uchodzi za kraj ludzi długowiecznych, cieszących się zdrowiem to najwyraźniej im to nie szkodzi (oczywiście nie należy tego związku brać całkiem na poważnie ;) ).

Do rzeczy, co wiemy o kofeinie na dziś z naukowego punktu widzenia?

Do krwiobiegu trafia ona po 30-45 minutach i utrzymuje się w organizmie przeciętnego człowieka ok. 4 godziny (w skrajnych przypadkach nawet do 10h).  Oprócz znanego nam efektu pobudzenia, poprawy wydolności fizycznej i psychicznej, oraz opóźnienia zmęczenia ma także lekkie działanie przeciwbólowe. 

Wyznaczona badawczo dawka całkowicie bezpieczna wynosi 300 mg na dzień i w prawidłowo funkcjonującym organizmie nie wiąże się ona z ryzykiem zdrowotnym. Ilość taka zawiera się w ponad pół litra kawy parzonej. 

Przy dawkach powyżej 2000 mg mogą występować efekty uboczne - bezsenność, drżenia mięśniowe i przyspieszenie oddechu. Zdarza się jednak, że już przy mniejszych ilościach u osób z niska tolerancją pojawiają się podobne objawy. Kofeina posiada również lekkie właściwości moczopędne, rozszerza oskrzela, zwiększa wydzielanie kwasu żołądkowego i przyspiesza metabolizm.
 Im więcej kawy pijemy tym efekty jej działania są słabsze, gdyż wzrasta tolerancja naszego ciała na jej działanie

Nie ma natomiast na dzień dzisiejszy potwierdzonych doniesień na temat związku picia kawy z jakimikolwiek chorobami w szczególności  nadciśnieniem tętniczym, nowotworami, chorobami serca czy osteoporozą. Od kofeiny z naukowego punktu widzenia nie da się również uzależnić, co więcej istnieje szereg hipotez i doniesień, które przypisują kofeinie właściwości wręcz lecznicze jak: leczenie reakcji alergicznych, astmy, zapobieganie chorobom wątroby(w tym nowotworowi), profilaktyka cukrzycy typu 2 oraz choroby Parkinsona. Do czasu wyjaśnienia tych kwestii należy je traktować z przymrużeniem oka.

Myślę więc, że nie musimy czuć wyrzutów sumienia gdy sięgamy po filiżankę kawy, ale pamiętajmy jednak, że co za dużo to niezdrowo . 

Źródła informacji:
The European Food Information Council (EUFIC)

niedziela, 18 listopada 2012

Wady diety 1000 kcal




Dieta 1000 kcal często wydaje nam się być tzw. dietą cud. Jednak jak to w życiu bywa, możemy liczyć na cud lub wziąć sprawy w swoje ręce.  Wpis ten będzie poświęcony tylko i wyłącznie ciemnej stronie diet bardzo niskokalorycznych , jako że ich zaletę każdy zna, a nie każdy zdaje sobie sprawę z wad tak obranej metody walki z nadwagą.

Po pierwsze, co najbardziej oczywiste jeśli jest ona stosowana poza kontrolą specjalistów to istnieje ogromne ryzyko niedostarczenia odpowiedniej ilości witamin i minerałów . Należy więc zachować ostrożność i w miarę możliwości udać się na konsultację.  Oczywiście tak rygorystyczna dieta będzie też w sposób znaczący oddziaływać na nasze samopoczucie i nastrój. Możemy się czuć osłabieni, przemęczeni, a nawet popadać w lekkie depresje. 
Okazuje się więc, że najwytrwalsi wytrzymują około półtorej miesiąca, po czym następuje kryzys i zaczynają jeść o wiele więcej, w konsekwencji pojawia się dobrze znany nam efekt jo-jo. Nie dość, że wracamy do swojej wagi to jeszcze może się zdarzyć, że na tym nie poprzestaniemy i kilka tygodni po zakończeniu diety będziemy ważyć jeszcze więcej, niż przed podjęciem naszych wyrzeczeń.   
Powrót do przeddietowego stanu jest tym bardziej ryzykowny i łatwiejszy, że tak drakońskie odchudzanie powoduje nie tylko ubywanie tkanki tłuszczowej, ale też w znaczącej ilości tracona jest przez nas tkanka mięśniowa, a to właśnie ona odpowiedzialna jest za zużywanie największej ilości z dostarczonych przez nas kalorii. Innymi słowy im więcej mamy mięśni tym więcej kalorii spalamy, natomiast po okresie głodu (tak właśnie wygląda to dla naszego ciała) w naszym organizmie będziemy ich mieć na pewno znacząco mniej. Co to dla nas oznacza? Od teraz łatwiej będzie przytyć, a trudniej stracić.

Podsumowując:
-ryzyko awitaminozy, hipowitaminozy
-gorsze samopoczucie i nastrój
-wielkie ryzyko wystąpienia efektu jo-jo!
-ogromny ubytek tkanki mięśniowej

Nie liczmy zatem na cuda, pracujmy systematycznie nad sobą, a na pewno efekty przyjdą. Diety takie jak dieta 1000 kcal, jeśli nie ma takiej konieczności by je stosować zostawmy celebrytom i wąskiej grupie ludzi, dla której jest to doraźne i konieczne.

sobota, 17 listopada 2012

Czy wymarzoną sylwetkę da się uzyskać szybko?




Zbliżamy się nieuchronnie do okresu, w którym wszelkie diety odchudzające zyskują na znaczeniu - początek nowego roku, wtedy to większość z nas postanawia z werwą wziąć się za siebie. Dobra wiadomość jest taka, że do wakacji wciąż pozostaje nam ponad pół roku i jest to wystarczająca ilość czasu, by podjąć skuteczną interwencję. Następna okazja pojawi się dopiero wraz z pierwszymi, wiosennymi promieniami słońca. Poczujemy, że już wkrótce znajdziemy się na plaży, że znów za późno się wzięliśmy, że znów zrobimy to za rok.

 Oczywiście postanowienia mają to do siebie, że często znikają jeszcze szybciej niż pieniądze z portfela.  Co zatem zrobić żeby w naszych dietetycznych postanowieniach wytrwać? 
1.       cel musi być realny - nie od razu Rzym zbudowano lepiej postanowić schudnę 2kg i odnieść mały sukces niż 10kg i ponieść wielką porażkę
2.       myślimy bardziej o zmianie stylu życia i żywienia, niż o ciągłym katowaniu się drakońskimi dietami
3.       unikamy rygorystycznych diet takich jak dieta1000 kcal, dieta kopenhaska powodują one krótkoterminową wizualną poprawę i gigantyczny efekt jo-jo  w konsekwencji( jeśli już musimy i czujemy się na siłach, to tylko pod opieką specjalisty i na krótki czas). O tym piszę również tutaj http://dietetykaonline.blogspot.com/2012/11/wady-diety-1000-kcal.html
4.       utrata wagi powinna być powolna i długoterminowa,  poniżej 0,5kg na tydzień, nie da się schudnąć z korzyścią dla organizmu  np. 5 kg na miesiąc
5.       im bardziej drastycznie obetniemy kalorie, tym większe ryzyko że zaczniemy podjadać, jesteśmy tylko ludźmi  więc znów -  lepszy mały sukces niż wielka porażka, powolutku do celu, niewielkie zmiany też wywołują efekty, nie należy się niecierpliwić, czasem wystarczy poczekać .
6.       od czasu do czasu(!) pozwólmy sobie na drobną, kaloryczną przyjemność np. raz w tygodniu. Lepiej zrobić to w sposób kontrolowany,  niż później podczas napadu i chwili słabości zjeść kilogram słodyczy i popić colą, szczególnie że takie momentu lubią przychodzić tuż przed snem
7.       chwilowe upadki są nieuniknione, należy jak najszybciej się podnieść i nie załamywać

Kilka drobnych zmian (aktywność fizyczna , mniej słodyczy, mniej tłuszczu, mniej słodzonych napojów, mniej alkoholu) może spowodować, że bez większych wyrzeczeń w perspektywie tych kilku miesięcy  sylwetka i stan zdrowia znacznie nam się poprawią. Każda drobna modyfikacja stylu życia przyniesie efekt po pewnym czasie, pod warunkiem, że w niej wytrwamy.

Pamiętajmy o tym, kiedy będziemy coś postanawiać na nowy rok. Znajdźmy takie mankamenty, których zmiana będzie dla nas najmniejszym wyrzeczeniem i to z nimi walczmy.


Wytrwałości!