niedziela, 30 grudnia 2012

7 złotych zasad - jak wytrwać w postawniowieniu noworocznym?






               Im dłużej próbuję wymyślić coś nowatorskiego w tej kwestii, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że tu nic nowego wymyślić się nie da. Efekt jest taki, że ten post będzie w istocie powtórką mojego pierwszego posta tutaj (kliknij by go przeczytać). Mam takie wrażenie, że będzie on nam towarzyszył jeszcze co jakiś czas. 7 złotych zasad. Tylko tyle i aż tyle. Co zrobić żeby wytrwać w swoich wagowych (choć wydaje się, że nie tylko tutaj ma to zastosowanie) postanowieniach noworocznych ?

 

1.   Postaw sobie realny cel - nie od razu Rzym zbudowano lepiej postanowić schudnę 2kg i odnieść mały sukces niż 10kg i ponieść wielką porażkę

2. Zmień styl życia, nie dietę- zmiany dobieraj tak, by w móc w nich wytrwać długo, a nie tylko chwilę, nawet gdy będą niewielkie, a długotrwałe, to po pewnym czasie przyniosą wymierną korzyść

3.  Unikaj rygorystycznych diet takich jak dieta1000 kcal, dieta kopenhaska powodują one krótkoterminową wizualną poprawę i gigantyczny efekt jo-jo  w konsekwencji, trudno w nich wytrwać dłużej niż kilka tygodni, a na ich końcu czeka niemiła niespodzianka (chcesz poczytać o wadach rygorystycznej diety więcej ? kliknij tutaj).
4.   Nastaw się na  powolną i długoterminową utrata wagi,  poniżej 0,5kg na tydzień, nie da się schudnąć z korzyścią dla organizmu  np. 5 kg na miesiąc, obniżanie wagi to proces długotrwały, wierzysz, że herbatka odchudzająca zrzuci za ciebie 5 kg w tydzień? naprawdę w to wierzysz? Zamiast stosować cudowne środki odchudzające nastaw się na systematyczną pracę nad sobą, nikt nie mówi, że będzie łatwo, ale za to efekty zrekompensują ci wszystko. 

5.   Nie obcinaj drastycznie kalorii im bardziej rygorystyczna zmiana diety, tym większe ryzyko, że zaczniemy podjadać, jesteśmy tylko ludźmi  więc znów -  lepszy mały sukces niż wielka porażka, powolutku do celu, niewielkie zmiany też wywołują efekty, nie należy się niecierpliwić, czasem wystarczy poczekać.
6.   Od czasu do czasu(!) pozwól sobie na drobną, kaloryczną przyjemność np. raz w tygodniu. Lepiej zrobić to w sposób kontrolowany,  niż później podczas napadu i chwili słabości zjeść kilogram słodyczy i popić colą, takie momenty szczególnie lubią przychodzić przed snem. Polecam np. pasek gorzkiej czekolady, jednej z najzdrowszych słodyczy.
7.   Chwilowe upadki są nieuniknione, należy jak najszybciej się podnieść i nie załamywać. Każdy ma chwile słabości, ale przecież chyba z tego powodu się nie poddasz prawda ?

Wszystkim postanawiąjącym życzę wytrwałości na nowy rok !
Szczęśliwego Nowego Roku :)  

poniedziałek, 24 grudnia 2012

O pięknym sloganie "Nie przejadajmy się w święta"

                                 photo by Paula Fernanda, znalezione na flickr.com

W telewizjach śniadaniowych zawrzało. Dla ramówek, rozkładówek, rozpisek, spisów treści, audycji(tu dowolne rozwinięcie ciągu)program o tematyce "jak nie przytyć w święta" jest jak "must have" dla Tomasza Jacykowa. Otóż tutaj, moje drogie Panie z telewizji pragnę zwrócić wam uwagę, że tycie jest procesem długotrwałym i nie odbywa się z dnia na dzień. Tak jak nie da się schudnąć w dwa dni, tak nie można wagi znacząco nabrać w tym czasie (oczywiście ironia losu sprawiła, że przytyć jest o wiele łatwiej, ale nie aż tak). Wreszcie kontynuując moją polemikę z ekranem, na którą nie zanosi się żeby ten mi odpowiedział, chcę Wam drogie Panie zwrócić uwagę na to, że Wasze apele są nie tylko do niczego, ale też do nikogo.Zapytacie dlaczego? Jeśli ktoś przez cały rok ciężko trenuje i dba o swoją sylwetkę, to nie da rady zniszczyć swojego ciała w dwa dni, choćby i poszedł na trzy wigilie i wykonywał tylko ćwiczenia kciuka z pilotem przez całe święta. Jeżeli natomiast ktoś nie czuje potrzeby dbania o swoją dietę przez cały rok, na pewno nie obudzi się w nim ona w te dni. Taka osoba na pewno prędzej poczuję magię tych świąt z coca-colą, a nie z Wasą. Moja miła Pani pragnę zobaczyć choćby Pani zdjęcie przy wigilijnej kolacji z sucharkiem i pomidorkiem na talerzu, gdy inni raczą się niezdrowymi i tuczącymi potrawami(eureka, polska kuchnia jest niezdrowa!). Pytanie też kiedy pielęgnować naszą tradycję obżerania się tym co tłuste i tuczące jak nie właśnie w święta? 

Na koniec, żeby było jasne. Nie polecam obżerania się w święta, tak żeby aż uszami wylatywało. W ogóle nie polecam objadania się. Tylko z tym odradzaniem jedzenia w święta, jest jak z próbą namawiania kogoś do abstynencji na cały najbliższy rok właśnie w dniu jego wesela lub urodzin.  Z wszystkim należy zachować umiar i nie powinniśmy popadać w skrajności.

Aha, jeszcze jedno nadmiar jedzenia możemy zbilansować zawsze ruchem. Rodzinny zimowy spacer czy wyjście na pewno nie zaszkodzi.

Wesołych Świąt!



sobota, 22 grudnia 2012

Burak pomoże w treningu?

Sok z buraka może być naturalnym suplementem dla sportowców - udowadniają naukowcy z University of Exeter w Wielkiej Brytanii. Odpowiedzialne są za to azotany w nim zawarte. Potwierdzenia tego faktu szukano wśród kolarzy. Zostali oni podzieleni na dwie grupy, z których jedna otrzymywała sok bogaty w azotany, a druga zubożony. Następnie poddano ich próbie czasowej na 2,5 mili i na 10 mil. Wyniki pierwszej grupy okazały się być zaskakujące, czasy przez nich osiągane były o ok. 3% lepsze, ale to jeszcze nic w porównaniu z innym odkryciem. Okazuje się, że osoby na "buraczanym dopingu" mogą trenować o 15% procent dłużej do osiągnięcia stanu wyczerpania. Co ciekawe do eksperymentu używano przetworów dostępnych na sklepowych półkach. Z powodzeniem jednak można zastępować je wyciągiem domowej roboty. 



Aby nasz suplement zadziałał należy wypić go na minimum 2,5 godziny przed wysiłkiem, gdyż nasze azotany muszą ulec w organizmie przemianie w azotyny, a do tego potrzebny jest czas. Dobre efekty uzyskiwane były także, gdy przyjmowanie rozpoczęto 5-6 dni przed zawodami. Nie prowadzono natomiast badań wpływu długotrwałego (powyżej 15 dni). 
 
Ponadto mówi się także o obniżaniu ciśnienia przez nasz soczek, oraz kożystnym wpływie na ukłąd sercowo-naczyniowy. Jest też efekt uboczny, naukowcy określają go mądrym słowem "bituria", mocz niektórych osób spożywających sok z buraków zabarwia się często na kolor różowy, ale żeby to odkryć nie trzeba chyba zostawać profesorem :). 

Piśmiennictwo:
K.E. Lansley, P.G. Winyard, J. Fulford, A. Vanhatalo, S.J. Bailey, J.R.Blackwell, F.J. DiMenna, M.Gilchrist,N. Benjamin, A.M. Jones, "Dietary nitrate supplementation reduces the O2 cost of walking and running: a placebo-controlled study", Journal of Applied Physiology, 2010.


piątek, 21 grudnia 2012

"Węglowodany, w tym cukry" - o co chodzi?

 

 Ręka do góry, kto choć raz zastanowił się nad tym o co tak naprawdę w tym chodzi? Większość z nas uczono przecież w szkole, że węglowodany to to samo co cukry (lub sacharydy). Otóż pod pojęciem "cukry" nasi producenci rozumieją: wszystkie cukry proste (glukoza, fruktoza) i dwucukry (sacharoza, laktoza) obecne wdanym produkcie. Dla naszego zdrowia, a już szczególnie dla cukrzyków lepsze są jednak węglowodany złożone.W związku z tym - im mniejsza wartość po słowach "w tym cukry", tym lepiej dla nas. Czasem zdarza się, że na opakowaniu wyodrębnia się też skrobię lub tzw. cukry dodane (wszystkie, które nie występowały naturalnie w pożywieniu i zostały dodane podczas obróbki żywności).
Jak widać łatwo się w tym wszystkim pogubić, warto jednak czytać etykiety ze zrozumieniem.

wtorek, 18 grudnia 2012

O dietetykach filozoficznie

Czasem wydaje mi się, że na dźwięk słowa "dietetyk" u większości przed oczami staje pani w białym fartuszku, wręczająca rozpiskę żywieniową z rygorystyczną dietą. To jak taka mała gra w skojarzenia. Myślisz "cyrk", w głowie pojawia się klaun. Myślisz "zoo"a małpa zaczyna pląsać miedzy jedną półkulą mózgową, a drugą. Myślisz "wojna", a rozpoczyna się projekcja - przedstawia człowieka z karabinem, ubranego w kombinezon moro, a dietetyk ? Rozpiska żywieniowa i biały fartuszek. 

Stereotypy nie biorą się z powietrza - to oczywiste. Może dlatego tak ciężko jest mi to przeboleć, bo ja tych rozpisek zwyczajnie nie lubię. Być może kiedyś nadejdzie sądny dzień, że przekonam się do nich. Być może. Być może poznam kiedyś osobę, której tryb życia pozwoli jeść tylko w wyznaczonych porach, z zegarkiem w ręku. Być może będzie się ona nawet stosować do rozpisanej co do grama i doliczonej co do witaminy diety. Być może zacznę wtedy wierzyć, że po Ziemi stąpają ideały, ludzie doskonali. Jednak na dziś uważam, że do ideału możemy się jedynie zbliżać. Z perfekcją jest dla mnie trochę tak, jak z nieskończonością. Wymyślamy coraz większe liczby, które nas do niej przybliżają i niby jesteśmy coraz bliżej, ale jednak wciąż daleko. Dietetyk nie jest więc dla mnie osobą w białym fartuszku dającą gotową receptę. Jest kimś, kto pomaga przybliżyć się do ideału żywienia.

czwartek, 13 grudnia 2012

Uwaga epidemia - leń zimowy atakuje!


Za oknami śnieg, infekcje zaczynają powoli zbierać swoje żniwo. Cechą swoistą dla Homo sapiens jest niska aktywność fizyczna zimą. Właśnie w tych dniach oprócz zakażeń bakteryjnych i wirusowych odnotowuje się największą częstość zarażeń leniem ludzkim (Lenius hominis). Lenistwo - groźna choroba wywoływana przez tego pasożyta objawia się brakiem chęci do jakiejkolwiek formy ruchu, a nawet często powoduje niechęć zjedzenia śniadania. Nieleczony leń może powodować groźne powikłania w postaci niedoborów witamin, czy nawet ciężkiej depresji spowodowanej właśnie ich niedostatkiem. Winę za to ponosi oczywiście pasożyt, to właśnie przez niego odczuwamy niechęć do sięgnięcia po owoce i warzywa, a ostatecznych fazach infekcji nawet po preparat witaminowy. Jedną z najpowszechniej występujących postaci klinicznych tej choroby jest również tzw. otyłość zimowa, charakteryzuje się ona rozległą hiperplazją (rozrostem) tkanki tłuszczowej podskórnej. Obejmuje ona nie tylko tkankę podskórną ale i wiele narządów wewnętrznych. W skrajnych przypadkach, którym towarzyszy nadmierny, wielonarządowy rozrost może dojść nawet do wystąpienia miażdżycy, nadciśnienia i innych chorób układu krwionośnego i serca. Na horyzoncie nie widać szans na szczepionkę przeciwko lenistwu zimowemu, jednak wśród Polaków z roku na rok obserwuje się obniżenie zapadalności. Jeśli razem będziemy walczyć z tą chorobą być może uda się ją ograniczyć do nielicznych ognisk endemicznych w Polsce, jakimi są restauracje McDonald's, KFC i Burger King.

Jak zmniejszyć ryzyko zapadnięcia na lenistwo?

1. Przed leniem możemy uciekać - dobrym miejscem schronienia są siłownie, kluby fitness, hale sportowe, a w mniej chłodne dni parki i alejki spacerowe
2. Profilaktyka obejmuje: zdrowe odżywianie (w tym jedzenie śniadań, dużą ilość warzyw i owoców, ograniczenie słodyczy) i regularną aktywność fizyczną
3. Ryzyko zapadnięcia na lenia spada, gdy walczymy z nim w gronie znajomych, wzajemnie się mobilizując do obrony
4. Badania wykazały, że osoby lubiące ruch i aktywność fizyczną zapadają na lenia 20-krotnie rzadziej.
5. Jeśli nie wiesz jak rozpocząć profilaktykę - skonsultuj się ze specjalistami
6. Uwaga! Medycyna ludowa mówi, że najłatwiej spotkać go na tapczanie, ze swojej strony dodam, że lubi szczególnie tapczany przed telewizorami i komputerami.

Jakie są wasze sposoby na walkę z leniem ?

zdjęcie : Swedish National Heritage Board

niedziela, 9 grudnia 2012

Jak dieta wpływa na wyniki w nauce?

„Przeprowadzone przez nas testy wykazały, że iloraz inteligencji brytyjskich uczennic, które dostarczają organizmowi wystarczającą ilość żelaza w diecie jest wyższy niż dziewcząt z anemią, co przekłada się na wyniki egzaminów” - dr Mike Nelson, specjalista do spraw żywienia w King's College, na Uniwersytecie w Londynie.


Żelazo - jego braki są jednym z najpopularniejszych niedoborów. Ze względu na jego rolę w wytwarzaniu hemoglobiny (barwnika krwi) najbardziej narażone na jego niedostatek są miesiączkujące kobiety. Drugą, bardzo dużą grupą ryzyka są osoby stosujące dietę wegetariańską (o której dużo powiedziane było w poprzednim poście).  Trzecią są dzieci. Powinniśmy także starać się uważać na nie podczas restrykcyjnych diet i w okresie ciąży. Rozwijający się płód, jak łatwo się domyślić znacząco zwiększa zapotrzebowanie, co podnosi również ryzyko niedostarczenia odpowiedniej ilości tego pierwiastka w pożywieniu. 



Jak zapobiegać powstaniu niedoboru żelaza?

Wiadomo, że aby zapobiegać takim zdarzeniom kluczową kwestią jest odpowiednia podaż w diecie. Podobnie jest również i tym razem. Co więc jeść? żółtka jaj, mięso drobiowe (kurczak, indyk), mięso czerwone, ryby, zielone warzywa, wzbogacone płatki śniadaniowe, suszone owoce, nasiona i... 
no właśnie - orzechy. Czy mama nie powtarzała w dzieciństwie, że orzechy są dobre na mózg?

Nie tylko dieta.

No właśnie, nie tylko ona jest kluczowa. Ponieważ oprócz dbania o odpowiednią podaż musimy zadbać jeszcze o dobrą przyswajalność. Więc tutaj 3 złote rady:

-żelazo lepiej przyswajalne jest w połączeniu z witaminą C - słusznie więc skrapiamy rybę sokiem z cytryny, jemy mięso z ziemniakami (tak, ziemniaki też mają w sobie pewne ilości tej witaminy).

-słabiej przyswaja się jeśli popijamy kawą lub herbatą
-nie należy go także spożywać razem z pokarmami bogatymi w błonnik

piątek, 7 grudnia 2012

Co wiesz o wegetarianiźmie ?

Wegetarianizm narodził się w Indiach jeszcze przed naszą erą. Początkowo miał on charakter czysto religijny i w dalszym ciągu czasem go zachowuje. Jako przykład możemy przytoczyć kościół Adwentystów Dnia Siódmego, Hinduizm, czy nawet niektóre zakony katolickie. Nurtem tym, zainteresowanych było również wielu filozofów (Sokrates, Pitagoras, Platon), ale najpopularniejszy wydaje się on być wśród miłośników zwierząt. Niezależnie jednak od pobudek, jakimi się kierujemy powinniśmy znać i akceptować pewne fakty. To właśnie ma na celu ten wpis. Nie będzie on ani pochwałą, ani naganą, a jedynie informacją.
Dziś wegetarianizm występuje pod różnymi postaciami. Niektóre odmiany dopuszczają lub nie spożywanie: ryb, serów i przetworów mlecznych, jaj, warzyw etc. Do najsłynniejszych wegetarian należeli między innymi:
Albert Einstein, Leonardo da Vinci, Arthur Schopenhauer.




Zalety:
- u wegetarian praktycznie nie występuje nadwaga i otyłość, gdyż podaż kalorii z pokarmów roślinnych jest niska
-niższe spożycie soli, co przekłada się na zmniejszenie ryzyka chorób takich jak nadciśnienie
-dieta uboższa w tłuszcze, w szczególności zwierzęce, których nadmierne spożycie jest niekorzystne dla zdrowia
-większy udział cukrów złożonych, których spożycie jest o wiele bardziej korzystne dla naszego zdrowia niż w przypadku cukrów prostych
-spożywanie dużej ilości warzyw i owoców zmniejsza ryzyko niedoboru witaminy C, a jest to jeden z najczęstszych niedoborów w Polsce (zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym)
-zmniejszone ryzyko zakażenia niektórymi pasożytami, które przenoszą się np. przez niedogotowane mięso

Wady:
-kłopoty z pokryciem zapotrzebowania kalorycznego tylko i wyłącznie pokarmem roślinnym (stąd też odradzana np. ciężko pracującym fizycznie, sportowcom, kobietom ciężarnym i karmiącym, dzieciom)
-zdecydowanie za niska podaż witaminy B12 (można ją niwelować jeśli jemy ser biały)
-podobnie problem ma się z witaminą D, której braki częściowo możemy zniwelować spędzaniem czasu na słońcu (jest ona wtedy wytwarzana przez nasz organizm), w zimie należy zwiększyć spożycie np. roślinnych tłuszczy wzbogacanych w tę witaminę
- zbyt mało w diecie (lub zbyt niska przyswajalność) żelaza, wapnia, cynku
- częsta zbyt niska podaż białka, w przypadku diet niedopuszczających spożycia jaj i serów - brak źródeł białka wysokiej jakości

Bez względu na to, po której stronie jesteśmy, pamiętajmy o najmłodszych, gdyż badania prowadzone w Holandii wykazały, że dzieci z rodzin wegetariańskich rozwijają się gorzej od swoich rówieśników jedzących mięso. Często cechuje je wolniejszy wzrost, niższa sprawność fizyczna i emocjonalna. Były one także o 55% bardziej narażone na wystąpienie krzywicy zimą (28% w lecie). Pod żadnym pozorem nie powinniśmy pozwolić by nasze przekonania żywieniowe doprowadziły do powstania jakichkolwiek niedoborów u dzieci. Poczekajmy aż dorosną, prawidłowo się rozwiną i wtedy niech podejmą własną decyzję! źródło zdjęcia: wikipedia.pl

środa, 5 grudnia 2012

Terapeutyczna moc czosnku - fitoncydy

Już nasi pradziadkowie zaobserwowali na sobie, że w chorobie pomaga czosnek, ściślej rzecz ujmując jest on używany w medycynie naturalnej od 4000 lat. Co takiego magicznego się w nim kryje? Fitoncydy, którym bacznie zaczął przyglądać się doktor z Uniwersytetu Leningradzkiego Borys Tokin. Zaobserwował on, że niektóre rośliny wydzielają substancje, które chronią je przed gniciem i zjadaniem przez insekty i zaczął się im bacznie przyglądać. Substancje te odpowiadają za intensywny, ostry i piekący smak. Zapachu chyba nie trzeba nikomu opisywać ;). Pozostałe rośliny, w których (i nie tylko w tych) występują to: cebula, chrzan, gorczyca, cynamon, goździki, pieprz, kolendra, koper włoski, mięta i jałowiec. Nazwa tego ostatniego z resztą, dokładnie oddaje sposób działania - jałowiec zdecydowanie wyjaławia.




Terapeutyczna moc czosnku. 

Eksperymentalnie dowiedziono, że oprócz własności antybakteryjnych, ma on jeszcze kilka innych. Jego korzystny wpływ można zaobserwować także w miażdżycy, nadciśnieniu tętniczym i przy wysokim cholesterolu. Allicyna, czyli fitoncyd, który odpowiada za słynny zapach, obniża poziom cukru oraz tłuszczu w organizmie. Zaobserwowano również, że podanie świeżego czosnku wzmacnia działanie klasycznych antybiotyków. 

Jak widać zapach czosnku odstrasza skutecznie nie tylko innych ludzi ale i bakterie. Zdecydowanie jednak nauka w tym aspekcie jest zgodna - gdy tylko możemy sięgnijmy bez wahania po czosnek. 


Piśmiennictwo:
Robert Duka, Dorina Ardelean, "Phytoncides and phytoalexins - vegetal antibiotics", Vasile Goldis University Press, 2010. 
Gawęcki J. i Baryłko-Pikielna N., Zmysły a jakość żywności i żywienia, Poznań 2007, Wydawnictwo Akademii Rolniczej im. Augusta Cieszkowskiego, ISBN: 9788371604485

wtorek, 4 grudnia 2012

Gdy żołądek pełen, a oczy wciąż by jadły

Wiemy już sporo o naszych zmysłach (jeśli ktoś nie czytał to polecam zajrzeć tutaj). W tamtej notce brakowało jednak dodania czegoś o wzroku. Dla podkreślenia, jak ważny jest to dla nas zmysł, warto przytoczyć fakt, że podczas pewnego badania grupa osób, mając zasłonięte oczy, nie potrafiła odróżnić soku grapefruitowego od pomarańczowego.Tym razem, to właśnie widzeniu poświęcony będzie wpis, a konkretniej jednemu z jego aspektów. KOLOR, bo o nim mowa, to kolejna rzecz, która znacząco może wpłynąć na nas przy wyborze jedzenia. Czy wiecie, że od koloru posiłku zależy czy zjemy dużo czy mało ?



 

Niebieski vs. czerwony
Potrawy niebieskie są przez nas uważane za najmniej atrakcyjne, jeśli zamierzasz więc zjeść mało lub właśnie się odchudzasz - wykorzystaj to. Sięgnij po coś właśnie w tym kolorze lub jedz na talerzu, obrusie w kolorach nieba. Sprawdzono, że w walce z nadwagą pomaga instalacja światła o takiej właśnie barwie w lodówce.Efekt jest taki, że nie mamy ochoty sięgnąć po kolejna przekąskę z półki oświetlonej w ten sposób.
Jeśli jednak ani myślisz o tym, by jeść skromnie - postaw na głęboką czerwień. Czerwień to gwarancja, że na talerzu nie pozostanie ani kęs. Jest ona kolorem miłości, a żołądek często chodzi w parze z sercem. Czemu więc ten związek nie miałby działać i tutaj ? W tym odcieniu był także mój poprzedni post.

Żółty, czerwony i pomarańczowy świadczą także o obecności w owocach i warzywach barwników roślinnych - karotenoidów, dzięki którym zaspakajamy nasze zapotrzebowanie na tak ważną dla nas witaminę A. Bez obaw sięgaj więc po marchewkę, paprykę czy pomidory - to samo zdrowie. 

 Zielony to kolor neofobii, dzieci często boją się nowych potraw, a szczególną niechęć wśród nich wyzwalają te koloru zielonego. Oczywiście powinno się z tym walczyć i stopniowo, powoli je przyzwyczajać do nowego jedzenia. Dlaczego ? Nie taki straszny ten zielony, jak go malują. Rośliny o tej barwie są źródłem między innymi witaminy K i żelaza. Zgodnie z jego symboliką, trzeba mieć tę nadzieję, że w końcu coś się zmieni. 

Biały, w tym przypadku nie jest on taki niewinny, jakby wskazywała na to jego barwa. O soli, cukrze mawia się czasem "biała śmierć". Ta pierwsza jest posądzana o związek z nadciśnieniem tętniczym, a ten drugi jak wszyscy wiemy np. z cukrzycą i otyłością. Na liście zakupów postarajmy się nie umieszczać białej mąki i pieczywa z niej. Zastąpmy je w miarę możliwości ciemniejszymi odpowiednikami razowymi.

Kolor może również pełnić funkcję ostrzegawczą, jeśli jedzenie które od dłuższego czasu przechowujesz zmienia zabarwienie, łatwo się domyślić, że zaczyna się psuć. Pewne reakcje zachodzące w naszym pokarmie objawiają się właśnie w ten sposób. Gdy widzisz czarniejące owoce, nie wyglądające świeżo, to nie masz ochoty brać ich do ust. 

To już koniec tego kolorowego posta, mam nadzieję, że jak jedzenie choć trochę podziałał on na zmysły czytelników :)


sobota, 1 grudnia 2012

Jak ludzie robaki jadają - koszelina

Dodatki do żywności, które są dopuszczone do obiegu i oznaczone symbolami E niewątpliwie obfitują w kilka perełek. Dziś słów kilka na temat E120 - czerwonego barwnika pozyskiwanego z... 


czerwca kaktusowego (Dactylopius coccus), drobnego owada o wielkości kilku mm, który często żeruje na opuncji. Jak przygotować nasze E ? Trzeba zabić owady, około 155tys. aby otrzymać kilogram. Następnie suszymy je, mielimy i możemy przechodzić do kolorowania żywności. Rozwiązanie takie stosowane jest ze względów ekonomicznych. Jest o wiele tańsze niż przykładowo dodawanie soku z buraków. Dodatkowo E120 jest bardzo wydajny, jego łyżką spokojnie moglibyśmy zabarwić pełną wannę wody. Polski odpowiednik wytwarzany z czerwca polskiego był na szeroką skalę wykorzystywany do barwienia tkanin. Nie znalazł jednak zastosowania w przemyśle spożywczym.
 Oczywiście za sprawą zwierzęcego pochodzenia produkt ten nie nadaje się do spożycia przez wegetarian. Nie zawsze jednak są oni tego świadomi. Budzi to oczywiście częsty sprzeciw niektórych środowisk.

Czego szukać na etykietach?
- kwas karimnowy
- koszenila 
- karmina
-E120
są to wszystko różne nazwy handlowe tego samego produktu. 

W jakich produktach możemy go znaleźć?
Najczęściej spotykany jest on w jogurtach, napojach, oraz niektórych sproszkowanych zupach typu barszcz. Spore zainteresowanie przejawia nim także branża kosmetyczna.

Pocieszający może być fakt, że bądź co bądź jest to barwnik organiczny, pochodzenia naturalnego i w dopuszczonych dawkach nie ma on żadnego niekorzystnego wpływu na nasze zdrowie. Powyższy post ma na celu jedynie uświadomienie czytelnika, decyzję należy podjąć we własnym zakresie :)



zdjęcie pochodzi z: en.wikipedia.org