Dietetyka- o co w tym wszystkim chodzi?
„
Dawniej się jadło i piło to, co było.
Tłuste mięso, mleko od krowy, babcia chleb piekła z białej mąki, a nie jakiejś
tam pełnoziarnistej, wysysało się szpik z kości na stawy. Nie było chemii. Nikt
nie słyszał o alergiach, otyłości, a o odchudzaniu nawet nie pomyślał.”
No
tak, obecnie jesteśmy świadkami konfrontacji ‘dawnych czasów’ z teraźniejszymi
jeśli chodzi o aspekt żywienia. Niesamowicie zaskakująca jest intensyfikacja
zainteresowania dietetyką, zdrowym odżywianiem i jego wpływem na organizm. Zbawienny
wpływ pożywienia na organizm znany był od zamierzchłych wręcz czasów. Informują
nas konkretne źródła i zapiski osób, które podjęły się badań na ten temat.
Jednakże mam wrażenie, że dopiero teraz zaczęto zgłębiać ten temat. Nagle
zostaliśmy zbombardowani ‘dietami cud’, programami o zdrowym odżywianiu,
kampaniami rekomendującymi zdrowy styl życia, promocją szczupłej figury.
Wydawałoby się, że wręcz przyziemnymi sprawami… Czy to źle?
Cóż,
wydaje mi się, że skoro tak daleko posunęliśmy się w dziedzinach techniki,
biotechnologii, medycyny czy chemii, zaczęliśmy odkrywać coraz więcej, to
naturalnym jest, że musimy się zaadoptować i żyć z ‘konsekwencjami’
nowatorskich technologii. Sami siebie skrzywdziliśmy ‘cudami’, które sprawiają,
że pomidory rosną nam oszałamiająco szybko, ciepły posiłek możemy zjeść w 5
minut dzięki magii ‘instant’, czy dogodzić sobie zjadając dużo, za mało, w
krótkim czasie, czyt. Fast food. W zasadzie cukier znajdziemy wszędzie, ale
żeby lepiej wyglądało i się sprzedawało- dodajemy więcej. Sami kopiemy pod sobą
dołki i zastanawiamy się, jak to było kiedyś. Czy naprawdę ma to sens? Używając
wciąż argumentu, że ‘kiedyś tak nie było’ będziemy stać w miejscu, przy czym na
zdrowie nam to na pewno nie wyjdzie. Potęgą bystrych umysłów zaczęliśmy stawiać
na ekonomię i szeroko pojęte korzyści. Zapomnieliśmy jednak o tej
najważniejszej- zdrowiu. Czy nie powinniśmy mu poświęcić trochę więcej uwagi?
Osobiście,
bardzo nie lubię postrzegania dietetyka jako ‘pani odchudzającej niezadowolone
panie’. Ma to w sobie odrobinę prawdy, ale myślę, że to kwestia utartego dobrze
stereotypu. A ponieważ sporo mówi się o odchudzaniu w negatywnym świetle, nasz
zawód nie cieszy się prawdziwym szacunkiem. Logo dietetyka zazwyczaj
przedstawia apetyczne jabłko opasane metrem krawieckim, co nieudolnie imituje
medycznego eskulapa. Skoro istnieją pięcioletnie studia dietetyki, to może
jednak dietetyk zajmuje się czymś więcej aniżeli odchudzaniem?
Alergie,
cukrzyca, celiakia, nowotwory, zespół metaboliczny… można długo wymieniać
choroby dietozależne, w których dieta odgrywa kluczową rolę, a
skonstruowania których może podjąć się tylko wykwalifikowana osoba. Dlaczego? Ponieważ,
jeżeli zależy nam na edukacji naszych
dzieci, to zapisujemy je do szkoły- nie uczymy je sami w domu, jeżeli nasze
dziecko zachoruje, to idziemy z nim do lekarza- nie leczymy go sami. Dlatego,
jeżeli dbamy o własne zdrowie, to oddajemy się w ręce osobie, która jest
przygotowana do tego, aby pomóc nam się nim zając od właściwej strony. W dobie
tak łatwego dostępu do Internetu, wszelkich informacji i ‘doktora google’,
dobrze jednak, starym zwyczajem, posłuchać i doradzić się osoby, która łączy
kompetencję z pasją (mam nadzieję!), by pomóc nam odnaleźć się i być bardziej
rozsądnym w tym ogromie nowinek żywieniowych.
Zachęcam,
żeby spojrzeć na dietetykę nie tylko w aspekcie ‘jak schudnąć’, ale przede
wszystkim skorzystać z zasobów jej wiedzy, by samemu móc korzystnie wpływać na
własne zdrowie poprzez świadome odżywianie ;)
R.W
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń