niedziela, 8 września 2013

Dietetyka- o co w tym wszystkim chodzi?

Dietetyka- o co w tym wszystkim chodzi?

Dawniej się jadło i piło to, co było. Tłuste mięso, mleko od krowy, babcia chleb piekła z białej mąki, a nie jakiejś tam pełnoziarnistej, wysysało się szpik z kości na stawy. Nie było chemii. Nikt nie słyszał o alergiach, otyłości, a o odchudzaniu nawet nie pomyślał.”

No tak, obecnie jesteśmy świadkami konfrontacji ‘dawnych czasów’ z teraźniejszymi jeśli chodzi o aspekt żywienia. Niesamowicie zaskakująca jest intensyfikacja zainteresowania dietetyką, zdrowym odżywianiem i jego wpływem na organizm. Zbawienny wpływ pożywienia na organizm znany był od zamierzchłych wręcz czasów. Informują nas konkretne źródła i zapiski osób, które podjęły się badań na ten temat. Jednakże mam wrażenie, że dopiero teraz zaczęto zgłębiać ten temat. Nagle zostaliśmy zbombardowani ‘dietami cud’, programami o zdrowym odżywianiu, kampaniami rekomendującymi zdrowy styl życia, promocją szczupłej figury. Wydawałoby się, że wręcz przyziemnymi sprawami… Czy to źle?
Cóż, wydaje mi się, że skoro tak daleko posunęliśmy się w dziedzinach techniki, biotechnologii, medycyny czy chemii, zaczęliśmy odkrywać coraz więcej, to naturalnym jest, że musimy się zaadoptować i żyć z ‘konsekwencjami’ nowatorskich technologii. Sami siebie skrzywdziliśmy ‘cudami’, które sprawiają, że pomidory rosną nam oszałamiająco szybko, ciepły posiłek możemy zjeść w 5 minut dzięki magii ‘instant’, czy dogodzić sobie zjadając dużo, za mało, w krótkim czasie, czyt. Fast food. W zasadzie cukier znajdziemy wszędzie, ale żeby lepiej wyglądało i się sprzedawało- dodajemy więcej. Sami kopiemy pod sobą dołki i zastanawiamy się, jak to było kiedyś. Czy naprawdę ma to sens? Używając wciąż argumentu, że ‘kiedyś tak nie było’ będziemy stać w miejscu, przy czym na zdrowie nam to na pewno nie wyjdzie. Potęgą bystrych umysłów zaczęliśmy stawiać na ekonomię i szeroko pojęte korzyści. Zapomnieliśmy jednak o tej najważniejszej- zdrowiu. Czy nie powinniśmy mu poświęcić trochę więcej uwagi?
Osobiście, bardzo nie lubię postrzegania dietetyka jako ‘pani odchudzającej niezadowolone panie’. Ma to w sobie odrobinę prawdy, ale myślę, że to kwestia utartego dobrze stereotypu. A ponieważ sporo mówi się o odchudzaniu w negatywnym świetle, nasz zawód nie cieszy się prawdziwym szacunkiem. Logo dietetyka zazwyczaj przedstawia apetyczne jabłko opasane metrem krawieckim, co nieudolnie imituje medycznego eskulapa. Skoro istnieją pięcioletnie studia dietetyki, to może jednak dietetyk zajmuje się czymś więcej aniżeli odchudzaniem?
Alergie, cukrzyca, celiakia, nowotwory, zespół metaboliczny… można długo wymieniać choroby dietozależne, w których dieta odgrywa kluczową rolę, a skonstruowania których może podjąć się tylko wykwalifikowana osoba. Dlaczego? Ponieważ,  jeżeli zależy nam na edukacji naszych dzieci, to zapisujemy je do szkoły- nie uczymy je sami w domu, jeżeli nasze dziecko zachoruje, to idziemy z nim do lekarza- nie leczymy go sami. Dlatego, jeżeli dbamy o własne zdrowie, to oddajemy się w ręce osobie, która jest przygotowana do tego, aby pomóc nam się nim zając od właściwej strony. W dobie tak łatwego dostępu do Internetu, wszelkich informacji i ‘doktora google’, dobrze jednak, starym zwyczajem, posłuchać i doradzić się osoby, która łączy kompetencję z pasją (mam nadzieję!), by pomóc nam odnaleźć się i być bardziej rozsądnym w tym ogromie nowinek żywieniowych.
Zachęcam, żeby spojrzeć na dietetykę nie tylko w aspekcie ‘jak schudnąć’, ale przede wszystkim skorzystać z zasobów jej wiedzy, by samemu móc korzystnie wpływać na własne zdrowie poprzez świadome odżywianie ;)


R.W

1 komentarz: